Mowa o cieniu Ziemi, który można zaobserwować tuż przed wschodem słońca lub tuż po zachodzie po przeciwnej stronie horyzontu. Jest to ciemny pas nieba nad horyzontem, który może rozciągać się nawet na 180 ° widnokręgu. Różowo pomarańczowe pasmo po lewej, to z kolei „pas Wenus”. Szybki rzut oka na Układ Słoneczny i mogłoby się wydawać, że Merkury po prostu nie może być planetą najbliższą Ziemi. A jednak! Pamiętajmy bowiem, iż planety nie są statyczne - cały czas poruszają się po swojej orbicie wokół Słońca i gdy grupa astronomów przyjrzała się im bliżej, to okazało się, że to właśnie Merkury spędza najwięcej czasu w najbliższej odległości do Ziemi. Wnioski naukowców poszły jeszcze dalej - obserwując specjalnie zaprojektowaną symulację zauważyli, iż średnio, Merkury krąży najbliżej każdej z pozostałych siedmiu planet Układu Słonecznego - Wenus, Ziemi, Marsa, Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna! Merkury to zresztą naprawdę interesujące ciało niebieskie, które warto poznać bliżej. Zapraszamy zatem do naszej galerii i poznania kilku faktów oraz ciekawostek o tej planecie. Voyager Golden Record - zbiór materiałów o ludzkości, który podbił Wszechświat: /11 Merkury - Caloris Basin NASA Merkury to najmniejsza planetu naszego Układu Słonecznego. Jest tylko trochę większa od Księżyca. /11 Merkury - dziwne wgłębienia na powierzchni planety NASA To także planeta położona najbliżej Słońca - zaledwie w odległości ok. 58 mln kilometrów, co jak na kosmiczne standardy stanowi wręcz rzut kamieniem. Co ciekawe, mimo tak bliskiej odległości od Słońca nie jest to najgorętsze ciało niebieskie w Układzie Słonecznym. To miano przypada Wenus, gdzie dzięki grubej atmosferze panują rekordowe temperatury na powierzchni. /11 Merkury - komputerowa fotomozaika południowej półkuli planety NASA Jeden dzień na Merkurym (czyli jeden obrót planety względem gwiazd) wynosi 59 ziemskich dni. Z kolei pełen cykl dnia-nocy trwa tam aż 175 ziemskich dni. O tym, jak blisko planeta jest Słońca świadczy też fakt, iż okrąża ona Słońce zaledwie w 88 ziemskich dni. /11 Merkury - Odin Planitia NASA Powierzchnia Merkurego jest skalista oraz usiana wszelkiej maści kraterami, a sama planeta zalicza się do tzw. planet typu ziemskiego, z solidną powierzchnią, tak Ziemia czy Księżyc. /11 Merkury - mapa planety ze wzbogaconą kolorystyką NASA Merkury posiada cienką atmosferę składającą się głównie z tlenu, sodu, wodoru, helu i potasu, a na samej planecie nie da się oczywiście oddychać. /11 Merkury - krater Degas widoczny na środku zdjęcia NASA Merkury to także planeta, która nie posiada żadnego księżyca i nie licząc Wenus jest to jedyna planeta w Układzie Słonecznym pozbawiona takich obiektów. /11 Merkury - piękne zdjęcie południowej półkuli planety usianej kraterami NASA Merkury to planeta niezbyt sprzyjająca istnieniu życia. Dzienne temperatury sięgają 430 stopni Celsjusza, a w nocy spadają do minus 180 stopni. Z tego co wiemy o życiu, na Merkurym nie ma warunków do jego istnienia. /11 Merkury - krater Mena z charakterystycznymi, jasnymi "promieniami" NASA Gdyby stanąć na powierzchni Merkurego w momencie, gdy znajduje się on najbliżej Słońca, to nasza gwiazda byłaby ponad trzy razy większa niż podczas obserwacji z Ziemi. /11 Merkury - klimatyczne zdjęcie planety z lekko podrasowaną kolorystyką NASA Merkury doczekał się już paru kosmicznych misji. Pierwszą taką inicjatywą była misja Merkury 10, z kolei MESSENGER, należący do NASA, jako pierwszy obleciał planetę. Aktualnie trwa tylko jedna misja powiązana z Merkurym. To BepiColombo - wspólna inicjatywa europejskiej i japońskiej agencji kosmicznej, w ramach której na planetę leci sonda, która ma tam dotrzeć w grudniu 2025 roku i lepiej zbadać ten obiekt. /11 Merkury w pełnej krasie - tym razem w naturalnych barwach NASA Ze względu na eliptyczną orbitę planety (czyli przypominającej kształtem jajko) i jej leniwą, powolną rotację, podczas wschodu słońca obserwowanego z niektórych obszarów Merkurego, nasza gwiazda na krótko wschodzi, zachodzi i ponownie wschodzi. O zachodzie słońca ten proces postępuje w drugą stronę. /11 Popularne teleskopy w polskich sklepach Chcesz rozpocząć przygodę z domową astronomią? To zerknij na ceny popularnych teleskopów Wenus jest teraz widoczna z Ziemi ; ) Oraz inne planety : Uran,Jowisz i Neptun Na południowo-wschodniej części nieba. Ja oglądam niebo z tej stronki [LINK] i dzieki temu wiem jakie planety są teraz widoczne. Wbrew sugestiom filmów sensacyjnych – nie czeka nas wtedy koniec świata. Fot. DoomsdayNews Nowy rok zaczynamy z niesamowitym wydarzeniem, jakim będzie ustawienie się Merkury, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna – pięciu planet widocznych z Ziemi gołym okiem – w linii prostej, od horyzontu do Księżyca. Układ tych pięciu ziemskich sąsiadów widoczny będzie od wtorku, 20 stycznia, do soboty 20 lutego. Dr Tanya Hill, kuratorka Planetarium w Melbourne, poinformowała na portalu Australian Geographic, że jeżeli nie uda Wam się złapać tego zdarzenia w tym miesiącu, będziecie mieli kolejną szansę w sierpniu. I jeszcze jedną w październiku, 2018 roku. Dr Alan Duffy, badacz z Uniwersytetu Swinburne, doradza jak najlepiej przygotować się do ujrzenia wszystkich planet obok siebie: „Biorąc pod uwagę fakt, że Merkury pojawi się bardzo blisko linii horyzontu, radzę znaleźć duże puste pole, z dala od wysokich budynków i drzew. Oddalenie się od miast lub innych mocno oświetlonych miejsc jest również zalecane, tak aby blask planet nie został przyćmiony sztucznym oświetleniem. Wenus i Jowisz powinny jednak być bardzo łatwe do dostrzeżenia, a specyficzna czerwona poświata Marsa powinna być natychmiastowo rozpoznawalna. Jeżeli uda Wam się odszukać chociaż jedną z tych planet, po prostu wysuńcie rękę do przodu, tak aby układała się ona obok Księżyca i planety – reszta planet powinna znajdować się w linii prostej z Waszą ręką.” Planety najlepiej obserwować przed wschodem Słońca – na szczęście o tej porze roku nie trzeba wstawać ekstremalnie wcześnie. Poniższy obraz przedstawia widok z okolic Warszawy z godziny 7 rano 21 stycznia 2016 roku. Pięć planet widocznych obok siebie na niebie. Obraz z programu Stellarium Dostrzeżenie Merkurego może być trudne – nie dość, że jest nisko nad horyzontem, to jeszcze przyćmiewa go światło wschodzącego Słońca. Ale kolejne planety to już co innego. Wenus i Jowisz są bardzo jasne i łatwo je znaleźć. Wystarczy teraz pomiędzy nimi szukać czerwonego Marsa i Saturna o podobnej jasności. Na tej ilustracji przygotowanej na stronie Solar System Scope widać obecne ustawienie planet. Gdy popatrzymy z punktu widzenia Ziemi, wyjaśni się widok z poprzedniej ilustracji. Oczywiście rozmiary i odległości obiektów są tu totalnie zafałszowane, ale chodzi tylko o ustawienie. „Istnieje zaledwie garstka niesamowitych rzeczy, które można dostrzec bez specjalnego wyposażenia,” powiedział Dr Duffy, dodając że „to zdecydowanie jest jedna z nich.” Czego u nas szukaliście?planety widoczne z ziemi Widzialność pozioma jest jednym ze zbioru parametrów stanu troposfery, umożliwiających opis w danej chwili i miejscu – jest wymieniana obok , prędkości , charakterystyki zachmurzenia opadów atmosferycznych. Jest największą odległością, z jakiej – w tych warunkach – obiekt może być jeszcze spostrzeżony. {\displaystyle D=2
Wenus, pomimo podobnej do Ziemi wielkości, budowy geologicznej oraz położenia wewnątrz ekosfery naszego układu planetarnego nie jest najprzyjemniejszym miejscem do zdobywania. Tolkienowski Mordor to przy niej kurort wypoczynkowy dla emerytów: efekt cieplarniany, ponad 400 °C przy powierzchni, deszcze i chmury z kwasu siarkowego czy ciśnienie przekraczające 90 atmosfer powoduje, że nawet sondy i roboty mają tam generalnie przechlapane. Zapomniana planeta Mimo wszystko to, że po dość intensywnych badaniach planety w latach 70 i 80-tych poprzedniego wieku stracono prawie zupełnie zainteresowanie naszą najbliższą sąsiadką, jest niezrozumiałe. Właściwie po tym, gdy misja Magellan zmapowała całą jej powierzchnię, jakiekolwiek badania tej planety są robione jedynie przy okazji. Dość powiedzieć, że jedynie europejska ESA ma na koncie skromną misję sondy „Venus Express”, a japońska JAXA borykającą się ciągle z problemami technicznymi misję sondy „Aktsuki”. Ostatnie lądowanie na powierzchni planety miało miejsce 35 lat temu, gdy przez 56 minut popracował na niej lądownik z radzieckiej misji Vega-2. Na szczęście pojawiają się oznaki tego, że naukowa pauza dotycząca tej planety powoli się kończy. Wyzwania przed konstruktorami Nie oznacza to niestety, że ponowne lądowanie na Wenus nastąpi już niedługo. Niekorzystne warunki panujące na i nad powierzchnią tej planety powodują, że pojazd, który miałby ją badać, musi być znaczenie bardziej odporny, od tych które wysyłamy na przykład na Marsa. Dotychczas najdłużej działającym urządzeniem które wylądowało na jej powierzchni, była radziecka Venera-13, która przetrwała... 127 minut. Przy 15 latach działania marsjańskiego łazika Opportunity wypada to katastrofalnie i pokazuje skalę trudności, jaka stoi przed badaczami Wenus. NASA do tego zagadnienia powróciła, na razie teoretycznie, już jakiś czas temu. Rozpoczęto prace nad AREE (Automaton Rover for Extreme Enviroments), czyli mechanicznie napędzanym łazikiem, który dzięki wywaleniu elektroniki, powinien przetrwać na powierzchni Wenus dłuższy okres. Pojazd byłby napędzany turbiną wiatrową, która magazynowałaby energię przy pomocy systemu sprężyn, podobnie jak ma to miejsce w tradycyjnych, nakręcanych zegarkach. Konkursy, konkursy... Agencja w podobny sposób chciała podejść do systemu sterowania pojazdem. Szukając inspiracji, zdecydowała się jakiś czas temu rozpisać konkurs o poetycko brzmiącej nazwie „Exploring Hell: Avoiding Obstacles on a Clockwork Rover”, który postawił przed uczestnikami następujące zadanie: „Korzystając z antycznych technik i nowoczesnego materiałoznawstwa, zaprojektuj mechaniczny czujnik unikania przeszkód do stosowania na nietypowym łaziku planetarnym” Prace projektowe przeszły najśmielsze oczekiwania NASA, ciekawych rozwiązań było tak dużo, że zdecydowano się nagrodzić nie trzy, ale aż pięć projektów, a kilka innych uhonorować wyróżnieniami. Im prościej, tym lepiej... Zwycięzcą okazał się egipski architekt i projektant Youseef Ghali, którego projekt o nazwie „Venus Feelers” używa trójkołowych elementów jezdnych, połączonych z pojazdem szeregiem przekładni, rolek itp., których odchylenie względem położenia neutralnego wyznacza czy przeszkoda jest warta sforsowania. System zaprojektowano tak, by minimalna ilość elementów była wystawiona na bezpośrednie działanie środowiska zewnętrznego, dzięki czemu całość powinna być niezawodna, a jednocześnie wystarczająco precyzyjna. Drugą nagrodę otrzymał nie mniej ciekawy, choć wydaje się, że bardziej narażony na uszkodzenia „Skid n' Bump” z Team Rovetronics. System wykorzystuje do wykrywania przeszkód metalowe „sondy” połączone z czymś w rodzaju przekładni automatycznej. Firma zaprezentowała też uproszczony model łazika, który pokazuje w praktyce zasadę jego działania. Wydaje się jednak, że to właśnie duże skomplikowanie całej konstrukcji spowodowało, że przegrał z „Venus Feelers”. Trzecie miejsce przypadło Australijczykowi Callumowu Heronowi, którego projekt powinien dawać najbardziej precyzyjne pomiary powierzchni, ale kosztem dużo większej delikatności i skomplikowania całej konstrukcji, opartej na kilkunastu, niewielkich mechanicznych „sensorach”. Dwie dodatkowe nagrody przypadły łotewskiemu KOB ART za najlepiej wykonany prototyp oraz Matthew Reynoldsowi za najbardziej innowacyjny projekt „ECHOS”. Wyróżnione też dodatkowo 10 kolejnych pracy, wszystkie projekty możecie zobaczyć tutaj. Co dalej? NASA będzie teraz próbowała wykorzystać konkursowe projekty i dopracować oparte na nich rozwiązania tak, żeby AREE faktycznie miał szansę przetrwać przejażdżkę po powierzchni tej niegościnnej planety. Cały czas pozostaje jeszcze do rozwiązania kwestia sensorów pomiarowych i komunikacyjnych, w których elektroniki uniknąć nie sposób. Być może ograniczenie jej zastosowania do minimum, pozwoli zastosować tam gdzie jest niezbędna na tyle mocne środki ochronne, że pozwolą jej przetrwać dłuższy czas. Może się też okazać, że mimo wszystko efektyniej będzie zastosować krócej pracujące, ale naszpikowane elektronikąklasyczne lądowniki i AREE nie znajdzie w ogóle zastosowania w praktyce. Czas pokaże, dobrze w każdym razie, że badanie tej niezwykłej, a jednoczesnie najmniej poznanej planety znowu są „na rozkładzie jazdy”. Choćby historia zmian klimatycznych Wenus może okazać się pomocna w zrozumieniu procesów, które zachodzą dziś na Ziemi. Odwiedziny? Nie tak prędko... Pomimo tego, że podróż w okolice Wenus jest najprostsza i najkrótsza (jakieś 3 miesiące), nigdy nie zrealizowaliśmy planów załogowego lotu w jej okolice. Na chwilę obecną nawet plany misji bezzałogowych są niezbyt sprecyzowane. Planowana początkowo na 2016 r. wysyłka rosyjskiej sondy Wenera-D została przełożona na 2026 r., ale biorąc pod uwagę rosyjskie problemy gospodarcze, należy powątpiewać, czy uda się dotrzymać tego terminu. Drugim projektem, będącym we wstępnym stadium realizacji, jest przewidywana na 2023 r. hinduska misja Shukrayaan-1. Jest więc całkiem możliwe, że najwcześniej zjawi się w okolicy Wenus... człowiek lecący na Marsa. Naukowcy już jakiś czas temu wyliczyli, że dzięki wykorzystaniu asysty grawitacyjnej tej planety, można zaoszczędzić sporą ilość paliwa i czasu w drodze na Czerwoną Planetę. Zwiększa się też ilość okien startowych pozwalających na misję tego typu. Być może też przy okazji bezzałogowych lotów testowych na Czerwoną Planetę uda się przeprowadzić jakieś dodatkowe misje na Wenus? Kto wie, w każdym razie miejmy nadzieję, że i nasza piekielna sąsiadka skorzysta na obecnym przyśpieszeniu w dziedzinie eksploracji kosmosu. Nie wiem, czy doprowadzi to kiedykolwiek do powstania fantastycznych latających miast, ale z pewnością bliższe poznanie procesów zachodzących na Wenus nam nie zaszkodzi. Źródła: [1], [2], [3], [4], [5]
Wenus to planeta skalista, na której dominuje krajobraz wulkaniczny. Na jej powierzchni znajdują się dwa kontynenty, góry oraz kratery. W przeszłości prawdopodobnie były na niej również oceany. Planeta Wenus widoczna z kosmosu ma najczęściej żółtawy kolor, za który odpowiada gęsta atmosfera i chmury kwasu siarkowego.
Wielka opozycja Marsa 2018 miała miejsce 27 lipca 2018, ale Czerwona Planeta znajdzie się najbliżej Ziemi dokładnie 31 lipca. Szykujcie aparaty, teleskopy i przyglądajcie się Marsowi, bo jest (i w najbliższych tygodniach, będzie na co patrzeć)! Obserwacje Marsa jednak nie będą proste. Dlaczego? Przeczytajcie jak i przez jakie urządzenia oglądać Marsa, gdzie wypatrywać Czerwonej Planety na niebie. [Zbliżenie Marsa do Ziemi - 2018]ZOBACZ ZDJĘCIA zaćmienia Księżyca w koniunkcji z Marsem (27 lipca 2018): Zaćmienie Księżyca przy asyście Marsa [lipiec 2018, zdjęcia] Mars najbliżej Ziemi. Kiedy dokładnie?W lipcu 2018 roku Mars znajdzie się najbliżej Ziemi od 2003 roku. Wielką opozycję mogliśmy oglądać już, 27 lipca, jednak jak pisze warto zwrócić uwagę, że przez wysoką ekscentryczność orbity sam dzień opozycji Marsa nie pokrywa się idealnie z dniem największego zbliżenia do Ziemi. Mars i Ziemia znajdą się najbliżej siebie dokładnie 31 lipca 2018.. *****Więcej o tym, jak obserwować Marsa przeczytasz w archiwalnej części artykułu. ***** ▼27 lipca 2018 roku miała miejsce wielka opozycja Marsa. Czerwona Planeta na koniec lipca znajduje się około 57,7 miliona kilometrów od Ziemi. To najbliższy dystans od 2003 roku, a następna taka sytuacja wydarzy się dopiero w 2035! Fani astronomii nie mogą tego przegapić. Przeczytaj, jak i przez jakie urządzenia najlepiej obserwować Marsa podczas zbliżenia do Ziemi. Gdzie wypatrywać na niebie Marsa? Dlaczego obserwacje Czerwonej Planety wcale nie będą IMGW. Radar burz ONLINE. Sprawdź, gdzie jest burza?Zbliżenie Marsa do Ziemi 2018Mars i Ziemia znajdują się blisko siebie - w opozycji - co jakieś dwa lata. Ziemia obiega Słońce średnio w 365 dni, Marsowi zajmuje to w przybliżeniu 687 dni. Jednak tylko raz na kilkanaście lat mamy do czynienia z tzw. wielką opozycją. W tym roku Ziemia i Mars znajdą się naprawdę blisko siebie - w odległości 57,7 miliona kilometrów. To stwarza świetne warunki do oglądania Czerwonej Planety - nie tylko w dniu wielkiej opozycji, ale kilka tygodni przed nią i po niej. Mars uwieczniony na fotografii wraz z Drogą blisko Ziemi. Gdzie oglądać?Mars jest widoczny w nocy i nad ranem z terytorium Polski. Wypatrujcie go na południowym niebie. Niestety Mars przemyka na południowym widnokręgu dość nisko. Dlatego jego obserwacja z terytorium Polski będzie utrudniona. W trzeciej dekadzie lipca Mars w najwyższym punkcie na niebie będzie znajdował się około godziny 1-2 w obserwacyjne będzie sprawiać atmosfera. W lipcu panują wysokie temperatury - rozedrgana atmosfera w połączeniu z niewielką wysokością nad horyzontem, utrudni oglądanie Marsa przez przykładu: 27 lipca 2018 roku Mars wschodził o godzinie 21:31, a zachodził o następnego dnia. Najlepsza widoczność - 57 minut po północy. Dane podaliśmy dla obserwatorów znajdujących się w okolicach Bydgoszczy i nieco będą się różnić dla obserwatorów w innych częściach kraju. Jak czytamy na stronie elewacja Marsa nad południowym horyzontem osiągać będzie od 9 stopni (na szerokości geograficznej Jastrzębiej Góry) do 14 stopni na szerokości geograficznej Krakowa (im dalej na południe, tym lepsze warunki do obserwacji). Dodatkowo - zauważa Polski Astrobloger - kłopoty obserwacyjne będzie sprawiać atmosfera. W lipcu panują wysokie temperatury - rozedrgana atmosfera w połączeniu z niewielką wysokością nad horyzontem, utrudni oglądanie Marsa przez chcecie zobaczyć, o której wschodzą i zachodzą planety, oraz w jakim punkcie nieba ich wypatrywać - zajrzyjcie na stronę: Wideo NASA na temat najciekawszych zjawisk na niebie w lipcu. Spora część filmu poświęcona jest właśnie wielkiej opozycji obserwujące Marsa podczas zbliżenia do Ziemi będą musiały więc nieco poczekać po zachodzie Słońca, zanim Mars wyłoni się zza drzew, budynków itp. W oczekiwaniu na Marsa zawsze można zerknąć na Jowisza lub Saturna - te planety również znajdziecie na południowym opozycja Marsa - lipiec 2018. Przez co obserwowaćMarsa oczywiście widać gołym okiem, jest drugą - po Wenus najjaśniejszą planetą na niebie. Dodatkowo podczas wielkiego zbliżenia Marsa do Ziemi szykują się prawdziwe astronomiczne fajerwerki. Dojdzie do koniunkcji Czerwonej Planety z Księżycem podczas jego najdłuższego całkowitego zaćmienia w XXI wieku! (27 lipca 2018).Przeczytaj więcej na ten temat:**27 lipca 2018 całkowite zaćmienie Księżyca! Kiedy, jak i gdzie obserwować zjawisko?**Przez jakie urządzenia najlepiej obserwować Marsa? By obejrzeć czapę lodową na powierzchni planety będziecie potrzebować teleskopu. Wielu uznaje, że najlepsze do obserwacji planet i Księżyca są teleskopy w konstrukcji Maksutowa-Cassegraina. Decyduje o tym typ konstrukcji, który daje małe wady optyczne podczas obserwacji (znikoma aberracja chromatyczna, brak komy). Oczywiście Marsa można śmiało oglądać przez inne teleskopy z odpowiednim powiększeniem. Nie obiecujcie sobie natomiast zbyt wiele po obserwacjach przez lornetkę, nawet z nieco większym powiększeniem - oglądanie szczegółów na powierzchni Marsa w tym przypadku będzie wideo: Nad Polską można było oglądać częściowe zaćmienie Księżyca (2017)Mars: Czerwona Planeta w liczbach:Mars jest 4. od Słońca planetą Czas obiegu wokół Słońca (rok marsjański) jest równy 687 dni ziemskich Okres obrotu wokół własnej osi jest niewiele dłuższy niż Ziemi i wynosi 24,6229 godziny Mars ma promień równy około połowy promienia Ziemi Średnia odległość Marsa od Słońca to około 230 mln km
Wenus była uważana, również przez naukowców za cieplejszą wersję Ziemi z grubszą atmosferą. Co do panujących na niej warunków, istniały hipotezy, że jest gorąca, pustynna i zapylona lub wilgotna, z chmurami i oceanami. Wenus w fikcji była przedstawiana jako podobna do Ziemi, spekulowano też o istnieniu wenusjańskiej cywilizacji
Pokryta gęstymi chmurami powierzchnia Wenus jest zwykle zasłonięta przed naszym wzrokiem. Jednak podczas dwóch niedawnych przelotów obok planety sonda Parker Solar Probe użyła swojego urządzenia Wide-Field Imager (WISPR), aby zobaczyć nocną stronę Wenus w długościach fal widma widzialnego (rodzaju światła, które widzi ludzkie oko) i sięgającego w bliską podczerwień. Obrazy połączone w film ujawniają słabą poświatę z powierzchni, która ukazuje charakterystyczne cechy, takie jak regiony kontynentalne, równiny i płaskowyże. Wokół planety można również zobaczyć luminescencyjne halo tlenu w atmosferze. Zbudowana i obsługiwana przez Johns Hopkins Applied Physics Laboratory (APL) w Laurel w stanie Maryland, sonda Parker Solar Probe wykorzystuje grawitację Wenus do zaginania swojej orbity bliżej Słońca. Zdjęcia planety wykonane podczas tych manewrów mogą pomóc naukowcom dowiedzieć się więcej o geologii powierzchni Wenus, o tym, jakie minerały mogą na niej występować oraz o ewolucji planety. Biorąc pod uwagę podobieństwa między Ziemią a Wenus, informacje te mogą pomóc naukowcom w dążeniu do zrozumienia, dlaczego Wenus, zwana bliźniaczą planetą, stała się tak niegościnną, podczas gdy Ziemia – oazą dla życia. – Wenus jest trzecim najjaśniejszy obiektem na niebie, ale do niedawna nie mieliśmy zbyt wielu informacji o tym, jak wygląda jej powierzchnia, ponieważ nasz widok na nią blokuje gęsta atmosfera – powiedział Brian Wood, lider w zespole naukowców biorących udział w tych badaniach oraz fizyk w Naval Research Laboratory w Waszyngtonie. – Teraz w końcu po raz pierwszy widzimy powierzchnię w widzialnych długościach fal z kosmosu. Nieoczekiwane możliwości Każda z siedmiu asyst grawitacyjnych sondy ma inną charakterystykę, ponieważ podróżuje przez różne części magnetosfery wywołanej przez Wenus i w różnych odległościach od powierzchni. Te, w których Parker Solar Probe przecina magnetosferę za planetą, są szczególnie interesujące z naukowego punktu widzenia, mimo że plany wstępne nie obejmowały żadnych badań planetarnych na Wenus. Po wystrzeleniu sondy w sierpniu 2018 roku wszystkie programy obserwacyjne uległy zmianie. Zarówno obrazowanie, jak i dane in situ zebrane podczas asyst grawitacyjnych Wenus, otwierają nam oczy na nowe, nieznane dotąd cechy powierzchni i atmosfery planety. Pierwsze zdjęcia Wenus wykonane przez WISPR zostały wykonane w lipcu 2020 roku, gdy Parker Solar Probe wyruszył w swój trzeci przelot. WISPR został zaprojektowany, aby zobaczyć słabe cechy w atmosferze słonecznej i wietrze słonecznym. Niektórzy naukowcy sądzili, że można także użyć WISPR do zobrazowania wierzchołków chmur zasłaniających Wenus, gdy sonda będzie mijała planetę. Celem było zmierzenie prędkości chmur. Okazało się jednak, że WISPR dojrzał także powierzchnię planety. Obrazy były tak niesamowite, że naukowcy ponownie włączyli kamery podczas czwartego przejścia w lutym 2021 roku. Podczas tego orbita sondy ustawiła się idealnie, aby WISPR mógł w całości zobrazować nocną stronę Wenus. Świecąca jak żelazo z kuźni Chmury przesłaniają większość światła widzialnego pochodzącego z powierzchni Wenus, ale najdłuższe widzialne długości fal, które graniczą z falami bliskiej podczerwieni, przebijają się przez nią. Za dnia to czerwone światło ginie w jasnym słońcu odbitym od wierzchołków chmur Wenus, ale w ciemności nocy kamera WISPR była w stanie uchwycić tę słabą poświatę spowodowaną gorącem emanującym z powierzchni. Powierzchnia Wenus, nawet po nocnej stronie, ma około 460°C. Jest tak gorąco, że skalista powierzchnia planety wyraźnie świeci, jak kawałek żelaza wyciągnięty z kuźni. Mijając Wenus, WISPR odebrał zakres długości fal od 470 nanometrów do 800 nanometrów. Część tego światła to bliska podczerwień – długości fal, których nie możemy zobaczyć, ale wyczuwamy jako ciepło – ale większość znajduje się w zakresie widzialnym, od 380 nanometrów do około 750 nanometrów. Wenus w nowym świetle W 1975 roku lądownik Venera 9 wysłał pierwsze zdjęcia powierzchni na Wenus. Od tego czasu powierzchnia Wenus została odkryta za pomocą radarów i instrumentów na podczerwień, które mogą zaglądać przez gęste chmury, używając długości fal światła niewidocznego dla ludzkiego oka. Misja Magellan NASA stworzyła pierwsze mapy w latach 90. XX wieku za pomocą radaru, a sonda kosmiczna JAXA Akatsuki zebrała obrazy w podczerwieni po osiągnięciu orbity wokół Wenus w 2016 roku. Nowe obrazy z sondy Parker Solar Probe uzupełniają te odkrycia, rozszerzając obserwacje do czerwonych długości fal na granicy tego, co możemy zobaczyć. Obrazy WISPR pokazują cechy powierzchni Wenus, takie jak region kontynentalny Aphrodite Terra, płaskowyż Tellus Regio i równiny Aino Planitia. Ponieważ regiony położone na wyższych wysokościach są o około 29,4°C chłodniejsze niż obszary położone niżej, ukazują się one jako ciemne plamy na jaśniejszych nizinach. Cechy te można również zobaczyć na wcześniejszych zdjęciach radarowych, takich jak te wykonane podczas misji Magellan. Oprócz zobaczenia powierzchni, nowe obrazy WISPR pomogą naukowcom lepiej zrozumieć geologię i skład mineralny Wenus. Po podgrzaniu materiały świecą na unikatowych długościach fal. Łącząc nowe obrazy z poprzednimi, naukowcy mają teraz do zbadania szerszy zakres długości fal, co może pomóc w identyfikacji minerałów znajdujących się na powierzchni planety. Takie techniki były wcześniej wykorzystywane do badania powierzchni Księżyca. Przyszłe misje będą nadal rozszerzać ten zakres długości fal, co przyczyni się do naszego zrozumienia planet nadających się do zamieszkania. Informacje te mogą również pomóc naukowcom zrozumieć ewolucję planety. Chociaż Wenus, Ziemia i Mars powstały mniej więcej w tym samym czasie, dziś bardzo się różnią. Atmosfera na Marsie jest ułamkiem ziemskiej, podczas gdy Wenus ma znacznie gęstszą atmosferę. Naukowcy podejrzewają, że wulkanizm odegrał rolę w tworzeniu gęstej atmosfery Wenus, ale potrzeba więcej danych, aby wiedzieć, jak to się stało. Nowe obrazy WISPR mogą dostarczyć wskazówek na temat tego, w jaki sposób wulkany mogły wpłynąć na atmosferę planety. Oprócz blasku powierzchni, nowe zdjęcia pokazują jasny pierścień wokół krawędzi planety, spowodowany przez atomy tlenu emitujące światło w atmosferze. Ten rodzaj światła, zwany jako poświata niebieska lub nocna (ang. airglow), występuje również w ziemskiej atmosferze i jest widoczny z kosmosu, a czasami z ziemi w nocy. WISPR wykonał również zdjęcia orbitalnego pierścienia pyłu Wenus – śladu mikroskopijnych cząstek w kształcie torusa ciągnącego się w ślad za orbitą Wenus wokół Słońca – a instrument FIELDS wykonał bezpośrednie pomiary fal radiowych w atmosferze Wenus, pomagając naukowcom zrozumieć, w jaki sposób górne warstwy atmosfery zmieniają się podczas 11-letniego cyklu aktywności Słońca. W grudniu 2021 roku naukowcy opublikowali informacje o nowych odkryciach dotyczących kometowego warkocza plazmy płynącego za Wenus, zwanego „promieniem ogonowym”. Nowe wyniki pokazały, że warkocz cząstek rozciąga się ponad 8000 km od atmosfery Wenus. Ten ogon może być sposobem, w jaki woda Wenus uciekła z planety, przyczyniając się do jej obecnego suchego i niegościnnego środowiska. Geometria kolejnych dwóch przelotów prawdopodobnie nie pozwoli sondzie na zobrazowanie nocnej strony, naukowcy będą jednak nadal używać innych instrumentów Parkera do badania środowiska kosmicznego Wenus. W listopadzie 2024 roku sonda będzie miała ostatnią szansę na zobrazowanie powierzchni podczas siódmego i ostatniego przelotu. Parker Solar Probe przeleci wówczas około 320 kilometrów od powierzchni Wenus. Będzie to wyjątkowa okazja, aby z bliska obserwować Wenus i jej atmosferę. Opracowano na podstawie:Visions of Venus 9 listopada o poranku przypada koniunkcja Wenus z Księżycem.Nasz satelita w postaci sierpa oświetlonego w 17% z pewnością odsłoni w widowiskowy sposób światło popielate widoczne najlepiej w jesienne poranki, a świecąc zaledwie 2 stopnie od lśniącej Wenus, stworzy najbardziej fotogeniczną koniunkcję w całym miesiącu.
Po ostatnich doniesieniach, że na Wenus mogło istnieć życie, każdy kolejny dzień przynosi nowe rewelacje. Naukowcy z Kalifornii, badający orbity planet w Układzie Słonecznym, doszli do wniosku, że Wenus mogłaby nadawać się do życia, gdyby nie Jowisz. A pewien biochemik – także z Kalifornii – odkrył w archiwalnych danych NASA, że ślady życia na Wenus można było wykryć już w 1978 roku, ale ktoś je „przegapił”. Wenus mogła być niegdyś planetą dość podobną do Ziemi, a panujące na niej warunki mogłyby pozwolić przeżyć ziemskich organizmom. Niestety, tę piękną wizję zniweczył Jowisz, zmieniając swoją orbitę. Ten proces sprawił, że zmiany klimatyczne na Wenus błyskawicznie przyspieszyły. Podczas wczesnego etapu powstawania Układu Słonecznego, w wyniku ruchu Jowisza – oddalania i przybliżania się do Słońca – ogromne przyciąganie grawitacyjne tej planety skutecznie zabiło potencjalnie „ziemskie środowisko” mogące istnieć niegdyś na Wenus – twierdzą autorzy badania opublikowanego w Planetary Science Journal. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside (UCR) stwierdzili, że ruch Jowisza prawdopodobnie przyspieszył zmiany na Wenus i jej przekształcenie w tak niegościnną planetę, jaką jest dziś. Obecnie panuje tam temperatura około 471 stopni Celsjusza – wynika z obliczeń NASA. To więcej, niż wynosi temperatura topnienia ołowiu. – Gdy Jowisz migrował, Wenus przeszłaby przez dramatyczne zmiany klimatyczne, nagrzewając się, a następnie ochładzając i coraz bardziej tracąc wodę do atmosfery. Jedną z interesujących rzeczy na temat dzisiejszej Wenus jest to, że jej orbita jest prawie idealnie okrągła. W ramach tego projektu chciałem zbadać, czy orbita zawsze miała taki kształt, a jeśli nie, jakie są tego konsekwencje – mówi Stephen Kane, astrobiolog UCR. Aby dowiedzieć się, jak orbity poszczególnych planet wpływają na siebie nawzajem, naukowcy stworzyli model Układu Słonecznego. Orbita planety mierzona była w przedziale od zera do jednego. Im bliżej zera, tym bardziej okrągła była orbita. Z kolei orbita wynosząca jeden nie byłaby nawet zbliżona do okręgu i nie byłaby w stanie zakończyć się wokół gwiazdy, a zamiast tego „wypchnęłaby” planetę w kosmos – wyjaśnia badacz. Naukowcy odkryli, że kiedy Jowisz znajdował się bliżej Słońca – około miliarda lat temu – Wenus miała orbitę wynoszącą 0,3, co oznacza, że ​​istniało większe prawdopodobieństwo, że planeta nadawała się do zamieszkania. Jednak gdy Jowisz migrował, przepchnął Wenus bliżej Słońca, gdzie mogła przejść dramatyczną zmianę klimatu. Teraz jej orbita wynosi około 0,006 i jest najbardziej kołową ze wszystkich. Katastrofa klimatyczna Ze względu na ogromne rozmiary, Jowisz ma zdolność zakłócania orbit otaczających go planet. Ma masę dwa i pół razy większą niż wszystkie inne planety Układu Słonecznego razem wzięte. Wenus, której nazwa pochodzi od rzymskiej bogini miłości, jest czasami nazywana bliźniaczką Ziemi, a to za sprawą podobnych rozmiarów. Inne badanie, opublikowane w zeszłym roku, wykazało, że Wenus prawdopodobnie przez miliardy lat utrzymywała stabilną temperaturę i posiadała wodę w stanie ciekłym, dopóki nie zaszły dramatyczne zmiany klimatyczne. Obecnie jest to w większości martwa planeta z toksyczną atmosferą, jednak ostatnie odkrycie na Wenus fosforowodoru może oznaczać, że na planecie zachodzą nieznane procesy. Kane uważa za​​ możliwe, że gaz świadczy o istnieniu na Wenus „ostatniego ocalałego gatunku”. Jednak jest to mało prawdopodobne, ponieważ mikroby takie musiałyby przetrwać w chmurach kwasu siarkowego Wenus przez miliard lat po tym, jak planeta utraciła wodę w stanie ciekłym. – Prawdopodobnie istnieje wiele innych procesów, które mogą wytwarzać gaz, a które nie zostały jeszcze zbadane – powiedział Kane. Zapomniane odkrycie Kolejne doniesienia ws. Wenus mówią, że jeśli istnieje na niej życie, NASA mogła je po raz pierwszy wykryć w 1978 roku. Przeglądając archiwalne dane NASA, Rakesh Mogul, biochemik z Cal Poly Pomona w Kalifornii, wraz z kolegami odnalazł ślad fosfiny (fosforowodoru) wychwycony przez Pioneera 13 – sondę, która dotarła do Wenus w grudniu 1978 roku. Mogul dobrze znał dane z misji Pioneera 13, a po opisanym ostatnio odkryciu wiedział, czego ma w nich szukać. Postanowił na nowo przyjrzeć się archiwalnym zbiorom, tym razem szukając w nich śladów związków fosfory. Odkrycie opublikowali w bazie danych arXiv 22 września, jeszcze nie zostało poddane oficjalnemu przeglądowi. Samo znalezisko Mogula nie mówi naukowcom nic więcej niż to, co zostało opisane w Nature Astronomy na początku września, chociaż potwierdza obecność fosfiny. Dane z 1978 roku pochodzą z dużego spektrometru neutralnego mas z dużą sondą (LNMS), jednego z kilku instrumentów, które weszły do ​​atmosfery Wenus w ramach misji Pioneer 13. Jak to możliwe, że przez 40 lat nikt nie zwrócił uwagi na odkrycie? Otóż kiedy naukowcy po raz pierwszy opisywali wyniki LNMS w latach 70. XX wieku, nie przywiązywano wagi do omawiania związków opartych na fosforze. Skupiano się na innych substancjach chemicznych. Mogul i jego koledzy znaleźli również wskazówki dotyczące innych substancji chemicznych, które nie powinny naturalnie powstawać w chmurach Wenus - takich jak chlor, tlen i nadtlenek wodoru. Jak napisali, potrzebna jest dalsza, ciągła eksploracja Wenus.
jfQE.
  • 190lb5d8gc.pages.dev/287
  • 190lb5d8gc.pages.dev/22
  • 190lb5d8gc.pages.dev/117
  • 190lb5d8gc.pages.dev/250
  • 190lb5d8gc.pages.dev/47
  • 190lb5d8gc.pages.dev/186
  • 190lb5d8gc.pages.dev/29
  • 190lb5d8gc.pages.dev/176
  • 190lb5d8gc.pages.dev/37
  • wenus widoczny z ziemi